środa, 5 lutego 2014

Perfekcyjny manicure? AKTUALIZACJA!

Ostatni egzamin za mną, ale czuję, że nie poszło najlepiej. Najwyżej powtórzę w marcu... :)

Dziś przedstawię Wam kultowy już produkt przeznaczony do perfekcyjnego manicure, czyli Seche Vite.]





Niejednokrotnie czytałyście pewnie, jakie cuda robi ten wysuszacz, utwardzacz, nabłyszczacz w jednym.
Po wszystkich wspaniałych opiniach chciałam i ja go bliżej poznać.
Moja radość była ogromna, kiedy w którymś z Shinyboxów znalazłam miniaturę tego produktu. Miałam nadzieję, że będzie równie dobry jak ukochany przeze mnie RapiDry od O.P.I.

Po pierwszym użyciu byłam zachwycona.

1. Pędzelek o niebo lepszy niż w O.P.I.
2. Jeden ruch i cały paznokieć był pokryty.
3. Seche Vite potrzebował dosłownie kilku chwil, aby zamienić każdy lakier w kamień (żadnych śladów, żadnych odbić).
4. Niesamowicie przedłużał trwałość lakieru.

 Jedyne, co mnie w nim początkowo denerwowało, to zapach - duszący, mocno chemiczny. Jednak jego fantastyczne działanie tak mnie do siebie przekonało, że kwestię zapachu jakoś przeżyłam.

Paznokcie pomalowane tym top coatem to po prostu bajka - są mocne, lśniące, błyszczące. Seche Vite daje efekt żelowych paznokci.

Swój wywód zakończyłabym samymi ochami i achami, gdyby nie jeden malutki fakt...

Ten preparat jest chyba dla mnie za silny...


Za pierwszym razem, kiedy moje paznokcie się masakrycznie rozdwajały, pomyślałam, że powodem takiego stanu moich pazurów jest nowy lakier (przecież nie mogłam oskarżyć o to fantastycznego, idealnego Seche Vite!:D).

Za drugim razem było lepiej. Piekło zaczęło się, gdy paznokcie były "nagie". Zaczepiałam o wszystko - pilniczek powinnam była nosić wtedy w kieszeni. Łamanie, rozdwajanie i haczenie o wszystko - tak wspominam drugą próbę.

Trzecią próbę podjęłam, mimo tych wszystkich nieprzyjemnych faktów, ponieważ wciąż nie mogłam uwierzyć, że sprawcą mojego "bólu" może być cudotwórca Seche. Jednak, po raz kolejny zobaczyłam, jak pękają mi skórki wokół paznokci.
Odkładam na razie w kąt ten preparat. Może mam słabsze dni, może felerny egzemplarz - nie wiem.

Nie chcę go całkowicie odrzucać, ponieważ naprawdę dobrze spełnia swoją rolę.
Do tej pory nie miałam problemu z żadnymi takimi specyfikami. Nie przeszkadzały mi żadne zawarte w tych topach składniki.

Oczywiście, kwestia uczulenia lub nie do końca przyjemnego działania jest kwestią indywidualną. Wiem, że dla Wielu osób Seche to ideał, mistrz itp., dlatego zwracam się do Was z pytaniem.

A może Wy macie doświadczenia z Seche Vite? Słyszałyście, żeby kogokolwiek tak uczulał? :)

AKTUALIZACJA:

Chyba znam powód tych nieprzyjemnych reakcji na Seche vite

Moje paznokcie były osłabione odżywką, która miała je wzmocnić i wydłużyć. Niestety jedynie naraziła je na dodatkowe problemy. Seche musiał wejść z nią w złą reakcję.

Odstawiłam odzywkę, a Seche namiętnie używam od czasu, gdy Hexxana napisała mi, jak go używać, żeby się nie ściągał, i jestem zachwycona. 

Po podrażnieniach ani śladu, lakier się nie ściąga, wysycha w mig. IDEAŁ! To zdecydowanie PERFEKCYJNY MANICURE! :)

15 komentarzy:

  1. Ja go używałam jakiś czas i nic złego się u mnie nie działo. Ale zapach faktycznie mocny ;/ Próbowałaś Sally Hansen Insta Dri?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o nim wiele dobrego. Czas chyba go zamówić. :)

      Usuń
    2. Polecam z czystym sumieniem :)

      Usuń
    3. A ja z kolei nie lubię Insta Dri, okazał się małym koszmarkiem ;) a kupowałam w sklepie także źródło pewne i wiarygodne.

      Usuń
  2. Z bólem na całe szczęście nie miałam problemów, ale bardzo denerwowało mnie ściąganie lakieru. Jest dobry, ale do ideału trochę mu brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jednak nadzieję, że może mój egzemplarz jest felerny, bo tak to Seche dobrze spełnia swoją rolę (no może oprócz tego ściągania - ale to też zależy od lakieru podkładowego, bo nie wszystkie ściągał). :)

      Usuń
  3. Ktoś mi kiedyś wspominał, że SV ma skład bardzo zbliżony chyba do lakieru do drewna, czy czegoś innego, ale również mocno związanego z budownictwem, dlatego tak fenomenalnie radzi sobie z utwardzeniem emalii na paznokciach. Może i dobrze, że jednak odstawiłaś to w kąt? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, a to niespodzianka. Używam SV od paru lat non stop i nic złego się nie dzieje, nauczyłam się nim operować tak by nie ściągał lakieru (ale w sumie miałam tylko raz taki przypadek). Podczas malowania nie dotykam nim skórek, podobnie jak z odżywkami także tutaj się nie wypowiem.
    No i mój nos nie odczuwa uciążliwego zapachu ;)
    Ogólnie to mój ideał w kwestii top coatów, przestałam szukać. Kupuję dużą flachę i do tego Seche Restore. Taki duet służy mi na długi czas.

    Jesteś pierwszą osobą, która wspomina o takich problemach. Z ciekawości przepytam jeszcze moje znajome, które kupiły SV z mojego polecenia, bo żadna nic nie mówiła a wiem, że używają regularnie.
    Spotkałam się za to z opiniami w przypadku odżywek z Nail Teka/Eveline, które wywoływały ból i to na tyle, że podrażnione były opuszki i płytka paznokcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, dlatego ja też byłam w szoku. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe. Napisałam ten post właśnie po to, by usłyszeć Wasze opinie.
      Kwestia malowania to też trudna sprawa. Gdy omijam skórki - ściąga się, gdy trochę na nie wjeżdżam - pękają. :) Może powinnam więcej potrenować? :) Z drugiej strony, gdy używałam O.P.I nie miałam takich dylematów. :)

      Jeszcze trochę z nim poeksperymentuję w takim razie, bo skoro jestem pierwsza, to może kto inny jest sprawcą moich problemów. Hm, tylko nie mam na razie do tego kandydatów. :)

      PS A co myślisz o Poshe?:)

      Usuń
    2. U mnie Poshe się nie sprawdził. Nie polubiłam go, brakowało mi tego co oferuje SV w temacie wykończenia, trwałości oraz czasu schnięcia. No i szybko zgęstniał....zostało ok. 2/3 opakowania i do niczego się już nie nadawał a nie mam pojęcia, czy jest do niego rozpuszczalnik. Gdybym miała do niego wrócić to tylko z przymusu np. na okres ciąży, bo składowo jest "przyjaźniejszy" choć i tak to wszystko chemia.

      Może problem aplikacji wynika z tego, że to miniatura? Ja osobiście unikam miniaturek jak tylko mogę... Nasuwa mi się jeszcze jedno, być może SV wchodzi w reakcję z jakimś innym lakierem/lakierami do tego pewnie coś stosujesz jako bazę? i stąd taki efekt? Już sama nie wiem.

      A jeszcze tak odnośnie używania SV, ja zostawiam na pędzelku jedną kroplę którą nakładam tak na paznokciu, by znajdowała się mniej więcej na 3/4 długości paznokcia i wtedy rozprowadzam na tzw. zakładkę. Mam wrażenie, że to zapobiega ściąganiu, chyba :)

      Usuń
    3. Ja chyba go jeszcze nie wyczułam. Czasem ściąga, czasem nie. :)

      Być może wchodzi w reakcje z innymi lakierami. Może używałam go w słabszym dla swoich paznokci czasie. Nie mogę go odrzucić, bo jest naprawdę świetnym wysuszaczem. Nie używałam lepszego. :)

      Poużywam go sobie, kiedy moje paznokcie i skórki "wyzdrowieją".

      Post miał na celu podzielenie się pewnym dylematem i odpowiedzeniem sobie na pytanie, co może być przyczyną takich, a nie innych problemów. :)

      Usuń
  5. Ojej współczuję... na pewno strasznie się męczyłaś z takimi paznokciami - aż mnie ciarki przechodzą jak sobie pomyślę, że tak o wszystko zaczepiałaś nimi... :(

    Pozwolę sobie polecić Ci suplement diety Silca. Dla mnie rewelacja! Paznokcie bardzo mi się wzmocniły, nie rozdwajają się (a praktycznie codziennie mam na nich lakier) :) Lykamy 1 tabl na dobę. Cena to około 25 zł za 100 tabl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuję, choć suplementów diety nie lubię. :) Ale widziałam Twój wpis na ten temat i mam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi. :)

      Usuń
  6. Nie znam w ogóle tego kosmetyku!!! Dla mnie najlepsza pod słońcem jest już teraz odżywka do paznokci 2x5:)
    Ten by się przydał jako baza:) Szkoda, że nie ma mlecznego koloru....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam u Ciebie o tym. Gdy tylko nadarzy się okazją - kupię ją. Myślę, że czwartek będzie dobra porą na zakupy w Naturze. W końcu muszę się jakoś docenić za zdaną bez poprawek sesję. :)

      Usuń

Copyright © 2014 jest takie miejsce... , Blogger