niedziela, 8 listopada 2015

Długa nieobecność - reaktywacja

Przychodzą w życiu takie chwile, że musimy przyjemne sprawy odłożyć na bok. I choć zdaje się, że można znaleźć na wszystko czas, to niestety muszę powiedzieć wprost: nie, nie można.

Nie da się pogodzić miliona spraw jednocześnie. Przyjęłam zasadę, że najpierw wypełniam obowiązki, dopiero później mam chwilę dla siebie. 

I wiecie co?

Od kilku miesięcy tego "tylko mojego" czasu wciąż było za mało. Starczał na spanie (i to najwyżej sześciogodzinne). Aż do dzisiaj...

Oderwałam się od problemów wszechświata, zajęłam tylko sobą. Nie odbierałam telefonów, nie oddzwaniałam.

Człowiek potrzebuje czasem wytchnienia, momentów, w których będzie leżał, gapiąc się w sufit. Dziś wypoczęłam, ale nie, nie wylegiwałam się w łóżku (mimo przeziębienia). Wstąpiła we mnie nowa siła: biegałam z psami (z chorym gardłem i katarem), robiłam porządki, zaopatrzyłam się w trylionowy tusz do rzęs (bo przecież był w promocji), zjadłam opakowanie gwiazdek z Milkyway, posiedziałam przed toaletką, oglądając moje nowe cudeńka z Too Faced, przejrzałam chyba wszystkie artykuły na stronie Ikei.

I poczułam się wolna. Wolna od innych ludzi. Od problemów. Od próśb. Od nakazów, zakazów, przykazów. Od "cennych" rad i wskazówek. Nadeszła pora, by zdjąć maskę, i zacząć żyć tak, jak podpowiada mi serce.




Chciałabym, aby takich chwil było więcej, abym mogła wrócić tu i dzielić się swoją miłością do tego miejsca, klimatu, do Was.

Dlaczego jest trudno?

Od września pracuję w szkole jako polonistka. Starcza mi czasu jedynie na recenzję uczniowskich wypracowań. 

Po godzinach pomagam dzieciom w lekcjach. Wracam późno i jedyne, o czym marzę, to łóżko. Zapominam jeść, pić. Mój bilans to: pięć kilogramów mniej na wadze.

Czas się obudzić. Praca to nie wszystko. Bo chociaż robię to, co kocham (uczę w szkole), to muszę wyznaczyć granicę, gdzie zaczyna się moja sfera, do której chcę zaprosić tylko wybranych.

W najbliższych dniach postaram się pokazać Wam, co nowego wpadło w moje ręce, co mnie zachwyciło, co nie zasługuje na drugą szansę. 

Mam nadzieję, że ja na drugą szansę (a może to już kolejna?) zasłużyłam, i zechcecie do mnie zaglądać. Nie obiecuję, że będę codziennie, ale postaram się wytrwać w postanowieniu, że nie samą pracą człowiek żyje.

2 komentarze:

  1. Wracaj :) Praca to nie wszystko, jak piszesz, a dawno Cię tu już nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie warto się odciąć , zdjąc te łańcuchy i wreszcie odetchnąć :) Sama przytłoczona jestem ogromem obowiazków, praca, nauka, studia, obrona, bloggowanie, jakies inne akcje w które sie wkreciłam, mało czasu na sen a jeszcz mneij dla ukochanego. Obiecałam sobie zakonczyć troche akcji, odpocząc i pożyć :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 jest takie miejsce... , Blogger