W ostatnim czasie nie szaleję zbytnio z zakupami kosmetycznymi. Inaczej jest w kwestii ubrań. :) Trochę skorzystałam z trwających wyprzedaży, ale kupiłam raczej potrzebne rzeczy.
Chciałam się z Wami podzielić tym, co trafiło do moich rąk na w czerwcu i lipcu. Nie jest tego dużo. Staram się ograniczać moje zachcianki do minimum, ale wiecie same, że czasem jest ciężko. Jak łatwo można zauważyć, w tytule zaznaczyłam, że jest to pierwsza część - przecież cały sierpień przed nami. :)
W tym poście jednocześnie sygnalizuję, jakie produkty będę w najbliższym czasie recenzować.
1. Pierwszymi produktami są peelingi hand made od Sekretu Bogini - młodej, ale prężnie rozwijającej się marki kosmetyków ręcznie robionych z naturalnych składników, tworzonych z myślą o każdej osobie. Przed złożeniem zamówienia przeprowadzany zostaje wywiad z klientem w celu dostosowania produktu do jego potrzeb.
Na zdjęciu widzicie peeling kokosowy do ciała oraz miętowo-kokosowy
peeling do ust. Oba pachną obłędnie. Ten do ciała jest niczym Rafaello.
Mniamm... :)
2. Kolejnymi nowościami są produkty marki Lagenko: peeling, tonik oraz maseczka last minute. Na razie nie powiem nic o tych produktach, bo jestem w fazie testów, ale zdradzę, że tonik radzi sobie znakomicie. :)
3. Nie byłabym sobą, gdybym nie upolowała czegoś z kolorówki. Na morski cień zostałam namówiona przez miłą Panią w Douglasie, ale nie żałuję - jest przyjemny.
Na puder w tej pięknej buteleczce musiałam się skusić - jest urocza. Niestety po zakupie zorientowałam się, że w H&M również jest takie cudeńko i to trzy razy tańsze. No nic, zdarza się. :)
Płynu do demakijażu Baratti i balsamu oczyszczającego do demakijażu Kanebo jeszcze nie próbowałam.
4. W Naturze skusiłam się na emeraldowy cień Essence. Może nie grzeszy nadzwyczajnymi właściwościami, ale kolor bardzo mi się podoba. :)
5. Jak wiecie, uwielbiam peelingi - to jest coś bez czego nie potrafiłabym funkcjonować. :) Zaopatrzyłam się w dwa z Organique dzięki Shinyboxom. Cena jednego to 40 zł.
W Shinyboxie wyszło dużo taniej, ponieważ wersję kokosową mam z subskrypcji (49 zł za 7 produktów), a guaranę zamówiłam ze względu na wylosowany rabat: -75% na dowolne pudełko. Tym sposobem nabyłam 5 produktów w cenie 15 zł (plus przesyłka). :)
Kokos jest wspaniały, jeden z lepszych peelingów, jaki do tej pory używałam. Guarana pójdzie chyba do mojej siostry. :)
6. Hit ostatnich dni - cudownie pachnący bananowy balsam do ciała organic shop od mojego E. <3. Wkrótce napiszę pełną recenzję, ale już mogę powiedzieć, że to najlepszy nawilżacz na świecie. A zapach... Świeżo zmielonych bananów. Czego chcieć więcej? :)
7. Ostatnimi produktami są znów peelingi oraz balsam Bielendy kupione w Biedronce za... złotówkę jeden!
I choć peelingów mam naprawdę sporo, nie mogłam przejść obojętnie obok tych. Tym bardziej że dzielę łazienkę jeszcze z dwiema kobietkami. Produkty nie zmarnują się. :)
Uff, to tyle. Jak jest u Was z nowościami? Kupujecie jak szalone czy staracie się ograniczyć wydatki? Ja chyba powinnam... :)