piątek, 13 czerwca 2014

Mały wzrostem, wielki duchem - miniMAX od Eveline

Wiecie, jak przyjemnie jest powiedzieć - skończyłam pisać pracę?:) Oczywiście, nie cieszę się za bardzo, ponieważ wciąż czyta ją moja pani promotor i na pewno znajdą się jakieś poprawki. Ale samo to, że napisałam (w końcu!), napawa mnie dumą. 

Nie mam niestety jeszcze więcej czasu - wciąż czekają mnie dwa ostatnie egzaminy - z literatury najnowszej i magisterski. Gdy tylko przez to przejdę, wyjeżdżam gdziekolwiek, byleby odpocząć psychicznie. :)

Odskocznią w tym trudnym i stresującym dla mnie czasie są oczywiście kosmetyki (i zakupy oczywiście:D). Dziś chciałabym Wam pokazać mój ostatni nabytek - lakier miniMAX Eveline (nr 902), który dorwałam w Hebe za około 6 złotych.

Kolor od razu wpadł mi w oko i, choć lakierów mam ponad setkę, nie mogłam się oprzeć.




Zanim przejdę do pokazania Wam efektu na paznokciach, napisze kilka słów o samym produkcie.

Aplikacja: bardzo przyjemna; duży pędzelek sprawia, że wystarczy jedno pociągnięcie i już paznokcieć pokryty jest równomiernie emalią.

Krycie: dobre, w większości wystarczyły 2 warstwy, choć przyznam, że niektóre paznokcie musiałam pomalować 3. raz, ale, wierzcie mi, warto było. :)

Trwałość: jak na lakier za 6 zł - bardzo dobre. Lakier wytrzymał na moich paznokciach bez szwanku 4 dni.

Kolor: przepiękna, żywa fuksja, nr 902.

Pojemność: 5 ml

A teraz czas na prezentację, oceńcie same:






A na koniec moje ostatnie zdobycze:

dorwana w SuperPharm za 29,99 zł w "całuśnej promocji -40%"

tatuaże na paznokcie - ciekawe, jak się sprawdzą :)

Jak Wam się podoba lakier? Jakie Wy kolory preferujecie w te piękne, słoneczne dni?
Czytaj dalej »

czwartek, 5 czerwca 2014

Maj w zdjęciach

Długo mnie nie było i niestety jeszcze przez jakiś czas stan ten się utrzyma. Jestem w ostatniej fazie pisania pracy magisterskiej (boże, czemu nie napisałam jej wcześniej?!) i nie mam czasu podrapać się po głowie. Do tego dochodzą obowiązki związane z moimi uczniami, ostatnie zaliczenia, deklaracje, dokumenty do obrony, kary w bibliotekach i Barack Obama na koniec, którego wizyta nie pozwoliła mi spokojnie i na czas wrócić z Warszawy. :)

Dlatego dziś wrzucam kilka kadrów z maja, z chwil, w których jeszcze nie czułam presji oddania pracy. Tak, jestem leserem. :)

Obiecuję, że po 4 lipca wrócę pełną parą, ponieważ mam milion pomysłów, ale zero czasu.


Oczywiście nie mogło zabraknąć inspiracji żywnościowych. :)

 1. Lizak od Nikoli - mojej przesympatycznej uczennicy. 2. Gwiazdki MilkiWay - smak dzieciństwa



3. Lód Oreo - smaczny, ale trochę mdły - wolę ciasteczka.  4. Tort zrobiony własnoręcznie dla mojej siostry Marysi :)


5. Odprężenie z gwiazdkami i Somersby, które wypił E.  6. Pyszne herbatki! :)


7. Poduszki z Ikei dorwane w promocji za 13 zł każda. 8. Odświeżenie (a raczej obciążenie) garderoby. Bluzka z Audrey i Marylin robiących sobie dziary mnie urzekła. :) Do tego uroczy kołozeszyt z Biedronki. :D


9. Balkonowe poziomki - pyyycha!    10. Urocze naklejki matrioszki na paznokcie Peggy Sage. :)


Gdy tylko uporam się ze skończeniem studiów, wracam z inspiracjami manicurowymi :D

Pozdrawiam i proszę o wyrozumiałość! :)


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 jest takie miejsce... , Blogger