Ostatni egzamin za mną, ale czuję, że nie poszło najlepiej. Najwyżej powtórzę w marcu... :)
Dziś przedstawię Wam kultowy już produkt przeznaczony do
perfekcyjnego manicure, czyli
Seche Vite.]
Niejednokrotnie czytałyście pewnie, jakie cuda robi ten wysuszacz, utwardzacz, nabłyszczacz w jednym.
Po wszystkich wspaniałych opiniach chciałam i ja go bliżej poznać.
Moja radość była ogromna, kiedy w którymś z
Shinyboxów znalazłam miniaturę tego produktu. Miałam nadzieję, że będzie równie dobry jak ukochany przeze mnie
RapiDry od
O.P.I.
Po pierwszym użyciu
byłam zachwycona.
1. Pędzelek o niebo lepszy niż w O.P.I.
2. Jeden ruch i cały paznokieć był pokryty.
3. Seche Vite potrzebował dosłownie kilku chwil, aby zamienić każdy lakier w kamień (żadnych śladów, żadnych odbić).
4. Niesamowicie przedłużał trwałość lakieru.
Jedyne, co mnie w nim początkowo denerwowało, to zapach - duszący, mocno chemiczny. Jednak jego fantastyczne działanie tak mnie do siebie przekonało, że kwestię zapachu jakoś przeżyłam.
Paznokcie pomalowane tym top coatem to po prostu bajka - są
mocne, lśniące, błyszczące. Seche Vite daje efekt żelowych paznokci.
Swój wywód zakończyłabym samymi
ochami i
achami, gdyby nie jeden malutki fakt...
Ten preparat jest chyba dla mnie za silny...
Za pierwszym razem, kiedy moje paznokcie się masakrycznie rozdwajały, pomyślałam, że powodem takiego stanu moich pazurów jest nowy lakier (przecież nie mogłam oskarżyć o to fantastycznego, idealnego Seche Vite!:D).
Za drugim razem było lepiej. Piekło zaczęło się, gdy paznokcie były "nagie". Zaczepiałam o wszystko - pilniczek powinnam była nosić wtedy w kieszeni. Łamanie, rozdwajanie i haczenie o wszystko - tak wspominam drugą próbę.
Trzecią próbę podjęłam, mimo tych wszystkich nieprzyjemnych faktów, ponieważ wciąż nie mogłam uwierzyć, że sprawcą mojego "bólu" może być cudotwórca
Seche. Jednak, po raz kolejny zobaczyłam, jak pękają mi skórki wokół paznokci.
Odkładam na razie w kąt ten preparat. Może mam słabsze dni, może felerny egzemplarz - nie wiem.
Nie chcę go całkowicie odrzucać, ponieważ naprawdę dobrze spełnia swoją rolę.
Do tej pory nie miałam problemu z żadnymi takimi specyfikami. Nie przeszkadzały mi żadne zawarte w tych topach składniki.
Oczywiście, kwestia uczulenia lub nie do końca przyjemnego działania jest kwestią indywidualną. Wiem, że dla Wielu osób Seche to ideał, mistrz itp., dlatego zwracam się do Was z pytaniem.
A może Wy macie doświadczenia z Seche Vite? Słyszałyście, żeby kogokolwiek tak uczulał? :)
AKTUALIZACJA:
Chyba znam powód tych nieprzyjemnych reakcji na Seche vite.
Moje paznokcie były osłabione odżywką, która miała je wzmocnić i wydłużyć. Niestety jedynie naraziła je na dodatkowe problemy. Seche musiał wejść z nią w złą reakcję.
Odstawiłam odzywkę, a Seche namiętnie używam od czasu, gdy Hexxana napisała mi, jak go używać, żeby się nie ściągał, i jestem zachwycona.
Po podrażnieniach ani śladu, lakier się nie ściąga, wysycha w mig. IDEAŁ! To zdecydowanie PERFEKCYJNY MANICURE! :)